468 elektrobusów na polskich drogach

468 elektrobusów na polskich drogach

Dla porównania – w całym 2020 r. zarejestrowano 200 szt. nowych e-busów, co daje średnią miesięczną na poziomie 16 szt. Teraz mamy 13,5. Pamiętajmy jednak, że w zeszłym roku realizowany był kontrakt stulecia na 130 przegubowych elektryków dla MZA Warszawa. W tym kontekście – aktualna średnia to całkiem dobry wynik.

W ciągu czterech miesięcy br. polscy przewoźnicy zakupili 54 nowe autobusy elektryczne – prawie wyłącznie w wersji miejskiej – poza jednym pojazdem szkolnym i jednym minibusem. Nakładając na to liczbę wszystkich sprzedanych w tym okresie autobusów miejskich (131) okazuje się, że udział elektrobusów plasuje się na imponującym, 41% (!) poziomie. Czyli w tym roku ponad co trzeci miejski pojazd rejestrowany w naszym kraju ma elektryczny silnik. To naprawdę elektryzujący początek roku!

Dla porównania – w 2020 r. poziom sprzedaży wszystkich autobusów miejskich w naszym kraju wyniósł 704 szt., w tym:

  • 306 szt. miało napęd konwencjonalny (udział 43,4%);
  • 200 szt. napęd elektryczny (udział 28,5%);
  • 165 szt. napęd gazowy (udział 23,5%) ;
  • 33 szt. napęd hybrydowy (udział 4,6%).

Z kolei w 2018 i 2019 udział ebusów w miejskim rynku plasował się na podobnym, stosunkowo niskim poziomie 5,6%.

„Transport publiczny najlepiej radzi sobie z elektromobilnością. Rynek powiększa się z roku na rok. Samorządy – z jednej strony realizują założenia ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, z drugiej natomiast widzą w transporcie elektrycznym korzyści ekonomiczne. Szacujemy, że rynek będzie cały czas rósł, przyczynią się do tego kolejne umowy i kolejne nabory w ramach programu „Zielony transport publiczny” – komentuje te wyniki Krzysztof Burda, prezes Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności.

Pierwsze cztery miesięcy na polskim elektrycznym rynku to dominacja marki Solaris i głównie realizacja zamówień dla MPK Kraków i PKM Jaworzno.  Przypomnijmy, że w całym 2020 r. najwięcej ebusów w Polsce odebrały takie miasta, jak: Warszawa i Radom. Z kolei w 2019 r. najwięcej elektrobusów dostarczono do: Poznania i Rzeszowa.

Warszawa dalej pierwsza

Po czterech miesiącach 2021 r. najwięcej autobusów elektrycznych w naszym kraju jeździ w następujących miastach:

  • Warszawa – 162 szt.
  • Kraków – 59 szt.
  • Jaworzno – 44 szt.
  • Zielona Góra – 43 szt.

W przeliczeniu na poszczególne województwa, to najwięcej elektrycznych autobusów mamy w:

  • Mazowieckim – 185 szt.
  • Małopolskim – 64 szt.
  • Śląskim – 62 szt.

Jeżeli chodzi o marki kupowanych e-busów to Solaris nie ma sobie równych. W okresie styczeń-kwiecień wielkopolski producent dostarczył prawie wszystkie elektrobusy (poza jednym minibusem Karsan Jest electric dla Nałęczowa i jednym szkolnym elektrobusem marki Yutong dla Bobowej). Podobnie było w zeszłym roku, kiedy poza pojazdami z Bolechowa sprzedało się jeszcze sześć e-busów marek Automet, Autosan, SOR i Volvo. Dla porównania – w 2019 r. rankingu e-marek dominował Solaris (39) przed Volvo (8) i Ursusem (7).

Takie zestawienie ma swoje odbicie w skumulowanych wynikach. Od 2015 r. do marca 2021 r. wielkopolski producent dostarczył na polski rynek ponad 375 szt. elektrobusów. Drugie miejsce ma Ursus z liczbą 68 szt., a stawkę trzech najmocniejszych e-marek zamyka Volvo.

PIRE | InfoBus


Polska Izba Rozwoju Elektromobilność w CharIN

Z wielką dumą informujemy, że Polska Izba Rozwoju Elektromobilność została członkiem wspierającym (Supporter Member) międzynarodowej organizacji CharIN. Tym samym znaleźliśmy się elitarnym gronie organizacji wspierającym rozwój elektromobilność z całego świata.

CharIN to organizacja międzynarodowa, zrzeszająca ponad 200 członków z branży e-mobility. Głównym celem organizacji jest holistyczne podejście do kwestii interoperacyjności ładowania pojazdów elektrycznych. Organizacja wspiera działania mające na celu ujednolicenie standardu ładowania CCS na rynku globalnym.


WEBINAR: Elektromobilność a rynek pracy

W czasie webinaru „Elektromobilność a rynek pracy” wspólnie z ekspertami przyjrzymy się jakie perspektywy rozwoju czekają branżę.

Nasi Prelegenci postarają się odpowiedzieć na pytania: Jaki wpływ będzie miała elektromobilność na rynek pracy? Jakie potrzeby będzie to generowało? Jakie nowe specjalizacji powstaną? Czy elektromobilność może być zagrożeniem dla obecnego sektora automotive?

Naszymi ekspertami będą:

Pani Agnieszka Ragin – Kierownik Krajowego Ośrodka Zmian Klimatu (KOZK) Zastępca Dyrektora Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego (IOŚ-PIB) ds. Zmian Klimatu i Współpracy Międzynarodowej

Pan Paweł Wideł - Dyrektor ds. kontaktów z rządem i spraw publicznych Grupa Stellantis

Pan Tomasz Szpikowski – Prezes Zarządu Bergman Engineering

Moderator:

Krzysztof Burda – Prezes Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności

Zapraszamy!

 

START: 27.05.2021, godz. 11:00

Rejestracja:

https://pire.clickmeeting.com/elektromobilnosc-a-rynek-pracy/register


Elektryczna rewolucja w Europie trwa w najlepsze

Według najnowszych danych opublikowanych przez ACEA w pierwszym kwartale 2021 roku rejestracja pojazdów elektrycznych (BEV) w Unii Europejskiej wzrosła o 59,1 % w porównaniu z analogicznym okresem 2020 roku. Głównym powodem, a zarazem najważniejszym bodźcem stymulującym ten wzrost są wprowadzone w wielu krajach Wspólnoty programy dopłat do zakupu pojazdów zeroemisyjnych. W Polsce, również odnotowany został wzrost liczby nowych pojazdów elektrycznych, który wyniósł 60,1%, co daje nam liczbę 940 pojazdów od początku w pełni elektrycznych od początku roku (w 1Q 2020 roku zarejestrowano ich 587).

Najnowszy Raport Boston Consulting Group (BCG) wskazuje, że do 2026 roku zelektryfikowane pojazdy będą stanowić ponad połowę lekkich pojazdów sprzedawanych na całym świecie.

- Nieodpowiednia infrastruktura ładowania jest wciąż głównym czynnikiem odstraszającym klientów od kupna samochodów elektrycznych – komentuje Raport Justyna Śmielska-Saniuk, ekspert Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności - BCG szacuje, że w ciągu następnej dekady na całym świecie będzie potrzebnych 100 milionów dodatkowych punktów ładowania, aby dotrzymać kroku prognozowanemu rozwojowi pojazdów elektrycznych.

Dopłaty są najważniejsze.

Wiele krajów UE wprowadziło odpowiednie systemy wsparcia zakupu „elektryków”, chociażby u naszych zachodnich sąsiadów wysokość dofinansowania dla pojazdów BEV wynosi łącznie 9 tysięcy euro, mowa tu o dopłacie rządowej (6 tys. euro) i dotacji udzielonej przez producenta (3 tys. euro). Maksymalna cena pojazdu, do którego można dostać dofinansowanie do 40 tys. euro. We wskazanej kwocie śmiało można zakupić jeden z nowszych pojazdów klasy SUV. Wysokość dofinansowania kształtuje się więc na poziomie ponad 20 proc. Wartości pojazdu. Jednak oprócz dotacji istotną rolę odgrywają inne instrumenty finansowe, takie jak ulgi podatkowe.

W Polsce cały czas czekamy na informację, jak będzie wyglądał program wspierający zakup samochodów elektrycznych.

- Pierwsza edycja, która miała miejsce w 2020 roku, była pilotażem, zabrakło w niej możliwości finansowanie poprzez leasing, co zdecydowanie wpłynęło na mniejszą popularność wśród kierowców. Kolejna rzecz to maksymalna cena pojazdu elektrycznego, która była za niska, co w rzeczywistości bardzo ograniczało wybór – komentuje Krzysztof Burda, prezes PIRE.

Według zapowiedzi Wiceprezesa NFOŚiGW – Artura Lorkowskiego, możemy spodziewać się, że program wsparcia zakupu pojazdów elektrycznych zostanie uruchomiony w połowie roku. Oprócz niego ma wystartować także program wsparcia budowy infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych i tankowania wodoru.

Co na to rynek?

Najwięksi gracze na rynku automotive i rynku energetycznym wiedzą, że elektromobilność jest przyszłością i nie ma odwrotu od tego megatrendu. Volkswagen i Enel X pracują nad swoimi wspólnymi projektami. Jednym z nich jest rozbudowanie sieci ładowania samochodów elektrycznych we Włoszech. Ponadto chcą zastąpić stare autobusy z silnikiem diesla nowymi autobusami elektrycznymi w ramach pilotażowego projektu lokalnego transportu publicznego w dziesięciu europejskich miastach, w tym w Hamburgu.

W jednym z wywiadów Herbert Diess, CEO VW stwierdził, że mobilność elektryczna nadejdzie szybko, znacznie szybciej, niż sądziła większość ludzi. Do tego potrzebujemy sieci i sieci ładowania, a także energii elektrycznej. Może się to powieść tylko wtedy, gdy te dwie branże będą ze sobą ściśle współpracować.

Francesco Starace, prezes ENEL  natomiast wskazał, że jego firma wsłuchuje się także w perspektywę sektora motoryzacyjnego. W szczególności musimy dokładnie zrozumieć, jaki rodzaj samochodów elektrycznych trafi na rynek i jak będzie ewoluować ich technologia. Obecnie infrastruktura ładowania jest już dostępna, ale potem musi być używana i dalej rozwijana przez wiele lat. Dlatego tak ważne jest, abyśmy byli zaznajomieni z następną generacją samochodów na wczesnym etapie i umieli się do nich dostosować.

Europa wskazuje jednoznacznie, że infrastruktura dla pojazdów elektrycznych musi być rozwijana tak, żeby mogła zaspokoić potrzeby wszystkich. Przykładem może być zapowiedź Grupy VW, podczas minionego PowerDay, która zapowiedziała że do 2025 roku zainwestuje w budowę 18 000 punktów szybkiego ładowania w całej Europie.

Polacy mają rozwiązanie.

Kilka dni temu polska firma EKOEN ogłosiła, że do 2026 roku powstanie w Polsce sieć 100 wielostanowiskowych stacji szybkiego ładowania. Każda stacja będzie wyposażona w co najmniej 5 punktów ładowania o różnych mocach i z różnymi złączami szybkiego i ultraszybkiego ładowania, pozwalającymi uzupełnić energię w pojeździe w maksymalnym czasie 20 - 30 minut.

- Projekt który ogłosił EKOEN całkowicie zrewolucjonizuje rynek elektromobilności w Polsce. Takie rozwiązanie raz na zawsze zakończy wieloletnią dyskusję, że w Polsce nie ma samochodów elektrycznych, bo nie ma infrastruktury. EKOEN da wszystkim odpowiednią i przyszłościową infrastrukturę, więc reszta pozostaje w rękach użytkowników – dodaje prezes PIRE.


Doradca

Polska Izba Rozwoju Elektromobilności zgłasza pierwszą kwalifikację rynkową dla sektora elektromobilności w Polsce.

Elektromobilność jest światowym megatrendem, który już teraz zmienia oblicze gospodarki i będzie miała długotrwały wpływ na rynek pracy. To też nowe kompetencje i umiejętności, dlatego PIRE przy wsparciu  regionalnych liderów ds. ZSK z woj. lubuskiego w ramach zawartego partnerstwa z Instytutem Badań Edukacyjnych zgłosiło pierwszą w Polsce formalną kwalifikację rynkową skierowaną do managerów, doradców i flotowców.

 

Doradca

 

- Podchodzimy do rynku elektromobilności bardzo kompleksowo i widzimy, że jedną z barier rozwoju sektora zeroemisyjnego transportu i infrastruktury jest system edukacji, który nie jest przygotowany na  dynamiczne zmiany. Elektromobilność wytworzy ok. miliona nowych miejsc w pracy w Europie, a szacuje się, że tylko w Polsce będzie to ok. 10 000 nowych miejsc pracy do 2022 roku. Oprócz miejsc pracy dla inżynierów odpowiedzialnych za produkty bardzo istotną rolę będą odrywali managerowie i doradcy, którzy pracują w sieciach dealerskich i komisach samochodowych czy też flotowcy w firmach. To od ich wiedzy, przekonania i doświadczenia z elektromobilnością w dużej mierze będzie zależało tempo pojawiania się pojazdów elektrycznych na polskich drogach – tłumaczy Krzysztof Burda, Prezes zarządu Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilnosci.

 

Rynek pracy potrzebuje pracowników wykwalifikowanych, zdobywających nowe kompetencje i doświadczenie zawodowe. Nasuwa się pytanie w jaki sposób przygotować przyszłego eksperta, jakie umiejętności powinien nabyć oraz skąd ma czerpać wiedzę i doświadczenie. Obecnie w Polsce nie ma wystarczającego grona specjalistów z branży elektromobilności, jedynie dwie uczelnie – Politechnika Warszawska i Politechnika Świętokrzyska proponują studia w tym zakresie. Według analiz PIRE zapotrzebowanie na ekspertów będzie stale rosło  i będzie obejmowało także inne kompetencje, poza technicznymi.

 

Nasza autorska kwalifikacja pomoże rozwiązać problem braku kompetencji potrzebnych, aby doradca klienta w salonie samochodowym lub komisie mógł przekazać rzetelne informacje na temat pojazdów elektrycznych. Obejmuje ona m.in. zdobycie wiedzy w zakresie pojazdów, infrastruktury, doświadczenia z użytkowania oraz ekologii i bezpieczeństwa, aby móc sprostać każdej wątpliwości klientów. To także duża wartość dla pracowników flot, którzy zarządzają dużą ilością pojazdów i zastanawiają się nad wymianą ich na elektryczne. Tą kwalifikacją pomożemy w likwidacji problemu braku specjalistów. – mówi Marcin Nowak, ekspert Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności.

 

Ministerstwo Klimatu i Środowiska wspiera inicjatywy, które pobudzają rynek elektromobilności w Polsce. Rozwój tego sektora będzie niewątpliwie jednym z wiodących trendów w najbliższych latach i musimy wykorzystać szanse z tym związane. Inwestycje w tej dziedzinie są niezwykle istotne nie tylko z punktu widzenia rozwoju gospodarczego, ale także dążenia do lepszej jakości powietrza i inteligentnej mobilności zgodnie z Polityką Energetyczną Polski do 2040 r. Rozwój elektromobilności, szczególnie na początku, wymaga wsparcia finansowego ze strony państwa. Dlatego od kilku lat realizujemy program wspierający transport zeroemisyjny,  którego celem jest rozwój infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych oraz zwiększenie udziału pojazdów zeroemisyjnych - dodaje Michał Kurtyka, Minister Klimatu i Środowiska

 

 

To nie pierwsze działanie Izby w obszarze edukacji, miesiąc temu PIRE powołało międzynarodową platformę International Academy Driving Change Together służącą wymianie wiedzy i doświadczeń w zakresie edukacji elektromobilności na świecie. Już teraz wśród partnerów są takie kraje jak Włochy, Chile, Indonezja oraz Polska, a także instytucje jak ONZ czy eduCCate Global. Izba planuje także wdrożenie innych kwalifikacji rynkowych, które będą wspierały rozwój sektora elektromobilności.

 


Warszawa i Zielona Góra - liderzy użytkowanie autobusów elektrycznych w Polsce

W 2020 roku segment nowych elektrobusów w Polsce odnotował aż 200 nowych rejestracji i tym samym przekroczyliśmy poziom 400 autobusów elektrycznych w naszym kraju.

Szybko wyczerpane środki z alokacji programu Zielony Transport Publiczny to potwierdzenie, że zwiększa się świadomość znaczenia elektromobilności w samorządach i chętnie wdrażane są nowe technologie – podkreśla Krzysztof Burda Prezes Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności PIRE - Transport publiczny to dobry pierwszy krok, aby upowszechnić elektromobilność wśród mieszkańców i pokazać zalety pojazdów elektrycznych na szeroką skalę tak jak to dzieje się chociażby w Warszawie, czy Zielonej Górze.

Na koniec roku 2020 najwięcej autobusów elektrycznych w naszym kraju jeździło w następujących miastach:

Warszawie – 161 szt.

Zielonej Górze – 43 szt.

Krakowie – 29 szt.

Jaworznie – 24 szt.

W przeliczenie na poszczególne województwa, to najwięcej elektrycznych autobusów mamy w:

Mazowieckim – 181 szt.

Wielkopolskim – 47 szt.

Lubuskim – 43 szt.

Jakie marki autobusów elektrycznych są najbardziej popularne w Polsce? Zdaniem Marcina Nowaka z PIRE,  zdecydowanie wygrywa tutaj Solaris, który od 2015 r. do końca 2020 r. dostarczył na polski rynek prawie 324 sztuk elektrobusów. Drugie miejsce ma Ursus z liczbą 68 sztuk, a stawkę trzech najmocniejszych e-marek zamyka Volvo, które w tym roku awansowało na podium dzięki inowrocławskiemu i świdnickiemu zamówieniu (razem 10 szt.). Jak dodaje Marcin Nowak - Warto też wspomnieć, że według GUS,  polscy producenci dostarczyli do zagranicznych odbiorców autobusy elektryczne o wartości ponad 213 milionów euro. Prócz tego należy pamiętać, że oprócz autobusów Polska specjalizuje się w infrastrukturze do ich ładowania. To robi wrażenie i pokazuje, jak mocną pozycję ma polska branża elektromobilności.

Zestawienie to wspólny projekt portalu Infobus.pl i Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności. Licznik będzie wciąż iść w górę - mówi Aleksander Kierecki, Redaktora Naczelnego TransInfo.pl. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska zamknął już pierwszy nabór w ramach Zielonego Transportu Publicznego, gdzie 33 miasta zgłosiły swoje wnioski o dofinansowanie zakupu: 302 e-busów, 7 trolejbusów i 122 pojazdów wodorowych. Te ostatnie konstrukcje chce kupić Poznań, GZM, Chełm i Włocławek. Jak na razie trwa procedura oceny formalnej i merytorycznej złożonych projektów. Spodziewamy się, że pierwsze przetargi z ZTP ruszą pod koniec tego roku i będą miały realny wpływ na obraz rynku w 2022, a przede wszystkim w 2023 r. -  dodaje Kierecki.


Europa potrzebuje miliona stacji szybkiego ładowania do 2024 roku

Dynamiczny rozwój produkcji i sprzedaży aut elektrycznych rodzi ogromne zapotrzebowanie na wygodne dla użytkowników „elektryków” stacje szybkiego ładowania. Według szacunków ACEA już dziś trzeba skokowo- 4-krotnie zwiększyć liczbę takich stacji.

Wspólny list do Komisji Europejskiej i konieczność rewizji Dyrektywy 2014/94/UE w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych pokazuje nam jak szybko rozwija się elektromobilność. To kolejna inicjatywa mówiąca o tym jak ważne dla rozwoju realnej elektromobilności jest inwestowanie w infrastrukturę szybkiego ładowania. Pracując na co dzień z partnerami z kraju i zagranicy obserwujemy dynamicznie rosnące zapotrzebowanie na rozwiązania i urządzenia zapewniające skokowy wzrost przepustowości punktów ładowania. Mówimy więc już nie o pojedynczych ale o wielostanowiskowych stacjach oraz czasie ładowania liczonym w kilku-kilkunastu minutach - podkreśla prezes PIRE Krzysztof Burda.

We wspólnym liście ACEA, Transport & Environment i BEUC przedstawiły dane i argumenty jednoznacznie wskazujące na konieczność dynamicznego rozwoju szybkiego i ultraszybkiego ładowania. Wśród argumentów wymieniono m.in.:

- objęcie siecią transportową TEN-T i zapewnienie stacji szybkiego ładowania (o mocy pow. 150 kW) na każde 50 km sieci, nawet w najbardziej odległych regionach, aby umożliwić płynne podróżowanie po całej Unii Europejskiej,

- wdrożenie szybkiego i ultra-szybkiego ładowania na obszarach miejskich w celu zaspokojenia rosnących potrzeb kierowców pojazdów elektrycznych, którzy nie mają dostępu do prywatnego ładowania lub mają go bardzo ograniczony z uwzględnieniem taksówek, pojazdów usług ride-hailing’owych (jak Uber, Bolt itp.), car-sharing czy pojazdów ciężkich,

- ustalenie wymagań co do jakości infrastruktury ładowania, aby zapewniała bezpieczeństwo i pewność użytkowania, dostępność i interoperacyjność oraz proste i bezproblemowe płatności,

- zapewnienie procedur, które umożliwią klientom informacje nt. dostępności, statusu i przepustowości punktów ładowania.

Jednocześnie sygnatariusze listu - wiodące europejskie stowarzyszenia branżowe - zwróciły się do KE z postulatem ustanowienia wiążących dla państw UE wskaźników do osiągnięcia w latach 2021-2029, co pozwoliłoby na zbudowanie niezbędnej i przyjaznej użytkownikom aut elektrycznych infrastruktury ładowania w oparciu o szybkie ładowanie. Jednocześnie wskazali, ze huby i stacje szybkiego ładowania są rozwiązaniem komplementarnym wobec czasochłonnego ładowania mała mocą w domach i biurach.

W wydanym tydzień temu stanowisku PIRE rekomendowało utworzenie 200 hubów ładowania w polskich miastach w perspektywie najbliższych 4 lat. Pozwoliłoby to na zabezpieczenie potrzeb użytkowników pojazdów elektrycznych we wszystkich segmentach, w szczególności tych, którzy w perspektywie najbliższych lat muszą dostosować się do regulacji w zakresie zeroemisyjności transportu oraz stref czystego powietrza.

- Jedynie szybkie i zdecydowane działania pomogą nam pobudzić rynek elektromobilności i stworzyć bezpieczne warunki do użytkowania pojazdów elektrycznych, a w konsekwencji realizować ambitne cele klimatyczne poprzez dekarbonizację sektora transportu – dodaje Burda.

Inicjatywa stowarzyszeń branżowych zbiegła się z zapowiedzią niemieckiego rządu, ze do końca 2023 roku zainwestuje 2 mld EUR w 1000 stacji szybkiego ładowania.


Elektromobilność - to już globalna sprawa!

3 lutego została powołana przez Polską Izbę Rozwoju Elektromobilności globalna platforma edukacyjna ds. nauczania elektromobilności „International Academy Driving Change Together”. Już teraz platforma ma takich partnerów jak: Polska, Włochy, Chile, Indonezja, a także organizacje międzynarodowe jak ONZ – UN FCCC.

 

„Platforma International Academy Driving Change Together (IADCT) łączy w sobie idee edukacji i świadomości społecznej z obietnicą zero emisyjnego transportu. To doskonały przykład tego, jak możemy osiągnąć zmiany na poziomie lokalnym, krajowym i międzynarodowym” – mówił o projekcie Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności - J.E. Ovais Sarmad Zastępca Sekretarza Wykonawczego United Nations Framework Convention on Climate Change w Bonn.

E-mobilność jest kluczowym rozwiązaniem dla głębokiej dekarbonizacji sektora transportu. Zgodnie z obecnymi przepisami dotyczącymi emisji CO2 w samochodach, producenci samochodów muszą obniżyć emisję CO2 o 15% od 2025 r. i o 37,5% od 2030 r. (biorąc jako punkt wyjścia rok 2021).

Z tych obostrzeń możemy wyciągnąć lekcję i przekuć na sukces dla gospodarki. Na przykład najnowsze badanie typu bottom-up przeprowadzone przez European Electromobility Platform pokazuje, że w całym łańcuchu dostaw w branży elektromobilnej do 2030 roku powstanie ponad 1 milion nowych miejsc pracy w takich sektorach jak: produkcja baterii, przemysł chemiczny, przemysł elektryczny, budownictwo, energoelektronika, instalacja i konserwacja infrastruktury ładowania i komunikacji cyfrowej.

Już teraz musimy patrzeć w przyszłość i projektować cały ekosystem e-mobilności. Platforma IADCT, objęta patronatem honorowym Ministra Klimatu i Środowiska RP, powstała właśnie z myślą o edukacji branżowej, która w ciągu zaledwie dekady musi zaspokoić potrzeby błyskawicznie rozwijającego się rynku. Dlatego należy działać szybko i o zasięgu globalnym.  Już teraz możemy czerpać z doświadczeń włoskich oraz chilijskich, które zapowiadali J.E. Ambasador Włoch Aldo Amati oraz J.E. Ambasador Chile Julio Bravo Yubini.

Wśród krajów, które stawiają na elektromobilność znalazła się także Republika Indonezji. Jak przekonuje  Minister Środowiska i Lasów – Siti Nurbaya Bakar – Indonezja chce czerpać z doświadczeń wypracowanych przez polskie firmy. Cel, który chcą osiągnąć do roku 2030 to wprowadzenie 2 milionów pojazdów elektrycznych i 13 milionów elektrycznych motocykli. Świadomi są także, że ten cel można osiągnąć przez zabezpieczenie infrastruktury szybkiego ładowania ale także edukację.

- Nasza Platforma edukacyjna IADCT umożliwi szybka wymianę doświadczeń i wiedzy pomiędzy krajami. Jej zadaniem będzie także wypracowanie modelu nauczania w odpowiedzi na pytania: Jakie nowe zawody powstaną i jakie nowe umiejętności ma zdobyć pracownik w branży elektromobilnej? – mówi Prezes Polskiej Izb Rozwoju Elektromobilności Krzysztof Burda,

Jakie plany ma IADCT?  Wspólnie z przedstawicielami firm, administracji rządowej i instytucji edukacyjnych rzucimy zupełnie nowe światło na myślenie o edukacji elektromobilnej. Efekty naszej pracy zaprezentujemy na wiosnę tego roku podczas Globalnego Forum Edukacji E-mobilnej.

Promujemy także międzynarodową wymianę uczniów i nauczycieli, a także umiędzynarodawiamy instytucje edukacyjne, aby lepiej przygotować przyszłych pracowników do wymagań coraz bardziej globalnego rynku pracy.


Stanowisko w sprawie stacji szybkiego ładowania

Rozwój elektromobilności musi być oparty na jakości, a nie tylko ilości

Polityka Unii Europejskiej dąży do osiągnięcia neutralności klimatycznej, a tą drogą w transporcie jest elektromobilność. Jeśli ma to realnie wpłynąć na nasze życie i być ułatwieniem, a nie kolejnym wyzwaniem, powinniśmy się skupić na wygodnej i zapewniającej dużą przepustowość infrastrukturze ładowania.

Więcej nie znaczy lepiej

- Planując rozwój elektromobilności musimy patrzeć w przyszłość, nie na teraźniejszość. Masowość elektryfikacji pojazdów zapewnią nie tylko zachęty dotyczące korzystania z „elektryków”, ale – w równym stopniu – wygoda i opłacalność korzystania z infrastruktury. Powinniśmy zapewnić proste i nie ograniczające czasowo ładowanie pojazdów m.in. przedsiębiorcom i mieszkańcom miast, którzy w perspektywie wprowadzenia stref czystego transportu, będą zmieniać pojazdy na elektryczne. Właśnie z myślą o przyszłości nasza Izba zaproponowała, żeby wygodne dla użytkowników huby ładowania zostały uregulowane prawnie w nowelizacji ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych – mówi prezes Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności (PIRE) Krzysztof Burda.

Hub ładowania, czyli wielostanowiskowa stacja dużej mocy, jest rozwiązaniem już stosowanym w Europie. Do tej pory stacje szybkiego ładowania instalowano głównie przy trasach przelotowych, ale w związku z korzyściami dla użytkowników są już budowane - tak jak w Niemczech - również w miastach. To rozwiązanie ma wiele zalet. Huby dają równy dostęp dla wszystkich użytkowników: mieszkańców, którzy nie mają możliwości lub czasu na ładowanie pojazdu w garażu czy punktu ładowania na parkingu, taksówkarzy i przewoźników, którzy potrzebują szybko naładować samochód, aby dalej móc prowadzić działalność, operatorów flot pojazdów biznesowych, które kiedy stoją to nie zarabiają, a coraz częściej będziemy spotykać też elektryczne pojazdy tzw. ostatniej mili. Co więcej, huby nie powodują znacznego uszczuplenia przestrzeni miejskiej, a dzięki dużej przepustowości (dużej mocy i krótkim czasie ładowania pojazdów) mogą obsłużyć wiele samochodów w ciągu dnia, niż blokować jedno miejsce przez cały dzień lub noc.

- Aby szybko pobudzić rynek i umożliwić skokowy wzrost użytkowników samochodów elektrycznych wystarczy wybudować zaledwie 200 hubów w 30 największych miastach Polski. Dopiero gdy zaczniemy od dobrej bazy, która realnie przełoży się na liczbę pojazdów możemy liczyć na rozwój elektromobilności. Rozwiązanie to nie wyklucza przywileju ładowania pojazdów w domu, ale jeśli celem jest, aby w wygodny i bezpieczny sposób mogła to robić jak najszersza liczba odbiorców to jest to bezapelacyjnie przyszłość elektromobilności oraz szansa na osiągnięcie celów neutralności klimatycznej zgodnie z planem – podkreśla Marcin Nowak, ekspert PIRE.

Inwestujmy mądrze

Na podstawie danych z bazy CEPiK mamy zarejestrowanych około 10 tysięcy samochodów całkowicie elektrycznych. Tylko w ubiegłym roku zarejestrowano ponad 3700 takich pojazdów. Jak wskazuje portal Wysokienapiecie.pl 10 tysięcy „elektryków” Francja i Niemcy miały zarejestrowane 8 lat temu. Patrząc na tempo przyrostu w 2025 roku można się spodziewać się ok. 100 000 samochodów elektrycznych w Polsce. To pokazuje jak wiele jeszcze należy zrobić, aby elektromobilność osiągnęła znacznie szybsze tempo rozwoju.

Jedną z podstawowych kwestii do rozwiązania, jest odpowiedniej jakości infrastruktura. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiada dopłaty do punktów ładowania samochodów elektrycznych. Aktualnie konsultowany jest projekt rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków udzielania pomocy publicznej na infrastrukturę do ładowania pojazdów elektrycznych i infrastrukturę do tankowania wodoru. Dofinansowaniu będzie podlegać zarówno utworzenie, budowa, jak i rozbudowa punktów ładowania.

Budżet przyszłego programu dofinansowań w wysokości na pierwszy rzut oka wygląda imponująco – 800 mln zł. Organizacje branżowe szacowały, że za tę kwotę może powstać ok. 48 tysięcy punktów ładowania, ale jest to liczba mocno przeszacowana: dofinansowanie będzie obejmowało przecież nie tylko te najwolniejsze punkty ładowania, ale będzie również przeznaczone na pokrycie części kosztów zarówno ogólnodostępnych stacji szybkiego ładowania, które są droższe oraz budowę stacji tankowania wodoru (koszt jednej to ponad 4-5 mln zł).

Program dofinansowań to krok w dobrą stronę. Pozwoli zapewnić bezpieczne warunki do rozwoju elektromobilności. Użytkownik pojazdu spalinowego, który chce zmienić auto na elektryczne musi mieć pewność, że będzie miał się gdzie naładować. Tę pewność dają huby. Póki co jednak projekt rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków udzielania pomocy publicznej na infrastrukturę do ładowania pojazdów elektrycznych i infrastrukturę do tankowania wodoru zakłada  dofinansowanie ogólnodostępnych punktów ładowania o mocy do maksymalnej 150 kW.

- Wygoda i dostępność to czynniki, które w dużej mierze wpływają na decyzje kierowców. Właśnie dlatego powinniśmy postawić na większą przepustowość i większą moc punktów ładowania. Już teraz producenci pojazdów umożliwiają ich szybkie ładowanie  mocą 100 – 130 kW. Widzimy nad czym pracują branżowe organizacje odpowiedzialne za rozwój standardów ładowania i złączy jak Char-In i CHAdeMO i wiemy, że możliwości technologiczne pojazdów szybko staną się większe. Auta będą mogły przyjąć moc rzędu 350 kW i więcej w perspektywie 1-2 lat. Właśnie dlatego zaproponowaliśmy, aby usunąć górny limit mocy dla dofinansowania stacji ładowania. – zaznacza prezes PIRE.

Inni już to robią

Nieco ponad pół roku temu region Badenia-Wirtembergia ogłosił plan budowy hubów szybkiego ładowania w 16 miastach tego landu, aby dać silny impuls dla rozwoju elektromobilności, stworzyć wydajną i bezpieczną sieć stacji ładowania nowej generacji dla stale rosnącej liczby pojazdów elektrycznych. Samochody mogą ładować się tu z mocą do 300 kW.  W samych Niemczech w 2020 roku to ponad 2,5 krotny wzrost ilości stacji ładowania o mocy powyżej 100 kW, a plany są jeszcze bardziej ambitne, a ich celem jest przekroczenie ilości 7 tysięcy punktów szybkiego ładowania, co pokazuje jak na poważnie nasi zachodni sąsiedzi podchodzą to tematu dekarbonizacji sektora transportu. Huby ładowania powstały i rozwijają się także w Norwegii, Wielkiej Brytanii i USA.

Na powyższe decyzje wpłynęły przede wszystkim korzyści z tytułu większej przepustowości punktów ładowania o dużej mocy oraz prognozy dotyczące rozwoju rynku – standardów pojazdów oraz rosnąca dynamicznie liczba użytkowników. Nie bez znaczenia są również kwestie dostępności przestrzeni miejskiej oraz starania włodarzy o ekologiczny rozwój miast – poszerzanie „zielonych” stref miejskich. Rozwój infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych w oparciu o huby ładowania wpisuje się w ten trend, przynosząc znaczące korzyści mieszkańcom, przedsiębiorcom i administracji.


Stanowisko w sprawie definicji autobusów zeroemisyjnych

Z początkiem stycznia 2021 roku ruszył nabór wniosków w programie „Zielony transport publiczny”, prowadzony przez  Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jak podaje Fundusz na stronie internetowej programu: cel programu zakłada przede wszystkim uniknięcie emisji zanieczyszczeń powietrza poprzez dofinansowanie przedsięwzięć polegających na obniżeniu wykorzystania paliw emisyjnych w publicznym transporcie zbiorowym. Program zakłada, że dofinansowaniu może podlegać:

  • nabycie/leasing nowych autobusów elektrycznych wykorzystujących do napędu wyłącznie energię elektryczną akumulowaną przez podłączenie do zewnętrznego źródła zasilania wraz ze szkoleniem kierowców/mechaników z zakresu obsługi bezemisyjnych pojazdów,
  • nabyciu/leasingu nowych trolejbusów tj. autobusów przystosowanych do zasilania energią elektryczną z sieci trakcyjnej wyposażonych w dodatkowy układ napędu, dzięki któremu będą mogły pokonywać trasę bez trakcji elektrycznej (np. baterie trakcyjne lub wodorowe ogniwo paliwowe) wraz ze szkoleniem kierowców/mechaników z zakresu obsługi bezemisyjnych pojazdów,
  • nabyciu/leasingu nowych autobusów elektrycznych wykorzystujących do napędu wyłącznie energię elektryczną wytworzoną z wodoru w zainstalowanych w nim ogniwach paliwowych wraz ze szkoleniem kierowców/mechaników z zakresu obsługi bezemisyjnych pojazdów.

Dofinansowanie może być również udzielone na modernizację i/lub budowę infrastruktury pozwalającej na obsługę i prawidłowe użytkowanie nabytych/leasingowanych pojazdów, w tym szczególności punktów ładowania lub tankowania wodoru wraz z  niezbędną dla ich funkcjonowania infrastrukturą towarzyszącą albo sieci trakcyjnej, a infrastruktura ta wykorzystywana będzie wyłącznie do obsługi transportu publicznego.

Wnioski o dofinansowanie w formie dotacji i w formie pożyczki należy składać, w trybie ciągłym, w  okresie 04.01.2021 r. – 15.12.2021 r. jednak nie dłużej niż do wyczerpania środków alokacji. Intensywność dofinansowania uzależniona będzie od jego rodzaju, dla dotacji od 50 do 90% kosztów kwalifikowanych, a nawet do 100 % kosztów kwalifikowanych w formie pożyczki. Beneficjenci programu zostali wprost wskazani i są nimi operatorzy publicznego transportu zbiorowego w rozumieniu art. 4 ust. 1 pkt 8 ustawy o publicznym transporcie zbiorowym lub organizatorzy publicznego transportu zbiorowego w rozumieniu art. 4 ust. 1 pkt 9 ustawy o publicznym transporcie zbiorowym, z wyłączeniem ministra właściwego do spraw transportu. Budżet całego programu wynosi 1 300 000 000 zł.

Planując udział w programie należy pamiętać o ustawowej definicji autobusu zeroemisyjnego oraz nałożonym przez Ustawę o elektromobilności i paliwach alternatywnych wymogu posiadania we flocie: 5 % autobusów zeroemisyjnych już od 1 stycznia 2021 roku, a 30 % od 1 stycznia 2028 roku   – wskazuje Marcin Nowak, ekspert Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności (PIRE).  - Choć samorządy mają możliwość przeprowadzania analizy kosztów i korzyści związanych z wykorzystaniem w transporcie zbiorowym pojazdów zasilanych CNG, należy pamiętać, że tego typu pojazdy nie spełniają definicji autobusu zeroemisyjnego – podkreśla ekspert.

Sama ustawa, a także przygotowywane przez ekspertów komentarze do poszczególnych definicji ustawowych, wyjaśnia w sposób zrozumiały i precyzyjny, że autobusem zeroemisyjnym jest: „autobus w rozumieniu art. 2 pkt 41 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2020 r. poz. 110, 284, 568 i 695), wykorzystujący do napędu energię elektryczną wytworzoną z wodoru w zainstalowanych w nim ogniwach paliwowych lub wyłącznie silnik, którego cykl pracy nie prowadzi do emisji gazów cieplarnianych lub innych substancji objętych systemem zarządzania emisjami gazów cieplarnianych, o którym mowa w ustawie z dnia 17 lipca 2009 r. o systemie zarządzania emisjami gazów cieplarnianych i innych substancji (Dz. U. z 2019 r. poz. 1447 i 1501 oraz z 2020 r. poz. 284), oraz trolejbus w rozumieniu art. 2 pkt 83 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (PrDrog)”. W związku z powyższym definicję autobusu zeroemisyjnego spełniają:

  1. autobus wodorowy, czyli autobus wykorzystujący do napędu energię elektryczną wytworzoną z wodoru w zainstalowanych w nim ogniwach paliwowych;
  2. trolejbus, czyli autobus przystosowany do zasilania energią elektryczną z sieci trakcyjnej (art. 2 pkt 83 PrDrog);
  3. autobus, czyli pojazd samochodowy przeznaczony konstrukcyjnie do przewozu więcej niż 9 osób łącznie z kierowcą (art. 2 pkt 41a PrDrog), w tym także autobus szkolny, który wykorzystuje do napędu wyłącznie silnik, którego cykl pracy nie prowadzi do emisji gazów cieplarnianych lub innych substancji objętych systemem zarządzania emisjami gazów cieplarnianych, o którym mowa w ustawie z 17.7.2009 r. o systemie zarządzania emisjami gazów cieplarnianych i innych substancji.

W przypadku dwóch pierwszych rodzajów pojazdów mamy jasność, że są to pojazdy zeroemisyjne. Natomiast w trzecim przypadku będzie to wyłącznie autobus, który w czasie swojej pracy nie emituje żadnych - to należy podkreślić - gazów cieplarnianych. Nie pozostawia więc wątpliwości, że definicja autobusu zeroemisyjnego nie obejmuje: autobusów hybrydowych – gdzie występuje emisja gazów z silnika spalinowego, autobusów zasilanych na biopaliwa ciekłe, paliwa syntetyczne i parafinowe, sprężony gaz ziemny (CNG), skroplony gaz ziemny (LNG), gaz pochodzący z biometanu czy gaz płynny (LPG). Zastosowanie tych paliw powoduje bowiem emisję określonych substancji do atmosfery i tym samym  jest sprzeczne z pojęciem "autobusu zeroemisyjnego" (zob. komentarz do art. 2; Ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Komentarz 2020, wyd. 1, red. Kokocińska). W myśl przepisów ustawy autobusem zeroemisyjnym jest więc wyłącznie autobus elektryczny [także „wodorowy”], który w czasie swojej pracy nie prowadzi do emisji żadnych gazów cieplarnianych.

Inwestowanie w pojazdy zasilane CNG lub LNG przyczynia się do nieznacznego zmniejszenia emisji, ale nie do jej radykalnego ograniczenia w transporcie publicznym. Niezależnie od oceny korzyści środowiskowych, społecznych i finansowych, samorządy, które dokonały już zakupu autobusów niebędących autobusami zeroemisyjnymi i tak będą musiały osiągnąć pułap 30% autobusów zeroemisyjnych w taborze. Planując kolejne inwestycje należy zatem racjonalnie wykorzystywać dostępne środki – zaznacza Nowak.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na badania dotyczące pojazdów zasilanych gazami (CNG, LPG), które wskazują na znaczącą szkodliwość emisji tych gazów, a także czynników chorobotwórczych, jakie te gazy emitują. Jedną z takich analiz opisuje w raporcie organizacja Transport & Environment, która wskazuje, że stosowanie gazu ziemnego jest równie szkodliwe dla klimatu, jak stosowanie benzyny lub oleju napędowego (zob.”CNG and LNG for vehicles and ships - the facts. A study by Transport & Environment”).

W świetle szans, jakie daje udział w programie NFOŚiGW „Zielony transport publiczny”, Polska Izba Rozwoju Elektromobilności zachęca samorządy do rewizji swoich planów, analiz kosztów i korzyści oraz  jak najlepszego wykorzystania środków publicznych przeznaczonych na rozwój transportu zeroemisyjnego. Izba rekomenduje, żeby ubiegając się o finansowanie samorządy planowały inwestycje, które pozwolą organizatorom i operatorom transportu publicznego osiągnąć wymogi ustawowe, tj. zakup autobusów zeroemisyjnych.